Odnajdywanie szczęścia podczas żałoby

Przetłumaczył Bartosz Kleszcz
Źródło link

Ludzie przychodzą i odchodzą, jednak nigdy nie opuszczają twych snów. Jak tylko zadomowią się w twej podświadomości, stają się nieśmiertelni. Patricia Hampl

14. stycznia 2012 otrzymałam telefon, który zmienił moje życie.  Byłam wciąż pół śpiąca, kiedy podniosłam słuchawkę – to była moja mama. Powiedziała, że mój ojczym, Marek, trafił do szpitala. Wczesną ranną porą znalazła go leżącego na podłodze, obok łóżka. Podejrzewała wylew –był w stanie tylko mamrotać, nie mógł ruszać lewą stroną ciała, trafił więc szybko do szpitala.

Kiedy wyjaśniła mi całą sytuację, czułam się przerażona. W głębi serca wiedziałam, że utracimy go. Miał już na karku wiele powiązanych z tym problemów, wliczając Parkinsona i wstępne fazy demencji, a wylew tylko skomplikował jego wrażliwy stan.

Nigdy nie wyobraziłabym sobie zawczasu, że Marek popadłby w takie inwalidztwo w rezultacie wylewów i że przyjdzie mi spędzić pierwszą połowę 2012 pokonując dalekie odległości między domem a szpitalem, by się nim zajmować. Na szczęście miałam czas na to i mogłam w pełni zaangażować się jako wsparcie dla taty i mamy.

Jedyne sześć miesięcy później, w niedzielę, 10 czerwca 2012, znalazłam się w szpitalnym pokoju z mamą i Markiem. Siedziałam z mamą po przeciwnych stronach łóżka taty, tuląc go i całując. Mówiliśmy mu, jak bardzo go kochamy i że może opuścić ten świat w spokoju. Trzymanie jego dłoni, kiedy wydawał z siebie ostatnie tchnienie, było jednym z najtrudniejszych doświadczeń w moim życiu.

Jego ostatnie sześć miesięcy było wypełnione wyciskającymi łzy przeżyciami, dla niego, dla rodziny i dla mnie. Nieoczekiwanie jednak te doświadczenia pomogły mi odnaleźć szczęście – doprowadziły mnie do kilku kluczowych obserwacji:

Niepewność jest częścią życia. Podczas pierwszej połowy roku spędziłam mnóstwo czasu rozmyślając nad niepewnością powrotu Marka do zdrowia. Chciałam kontrolować wynik jego procesu zdrowienia, mimo że wiedziałam, że to nie jest możliwe. Zdecydowałam się więc skupić nad tym, co było pod moją kontrolą – przestałam się koncentrować na wynikach i zaczęłam spędzać z nim jak najwięcej czasu, opowiadając mu historie i przywołując pozytywne wspomnienia.

Delektuj się wspomnieniami. Zawsze wydawało mi się, że mam jeszcze dużo czasu z nim na cokolwiek– dużo czasu na westerny, na wakacje i cieszenie się drobnostkami. Nie jestem w stanie stworzyć nowych wspomnień, ale mogę oddać część tym, które noszę ze sobą. Przykładowo, przywołuję często wspomnienie wycieczki z rodzicami podczas ostatniego lata. Spędziliśmy kilka tygodni nad jeziorem i było fantastycznie. Pogoda była idealna i była okazja do tego, by po prostu posiedzieć i pogadać z nim. Śmialiśmy się, wcinaliśmy wiśniowe rożki lodowe, a nawet wybraliśmy się na kajaki.

Odwzajemniaj się. Ponad sto osób uczestniczyło w jego pogrzebie, dzieliło się historiami na temat jego życia. Uderzyły mnie, znów, jego silne powiązania społeczne. Mieszkał w swoim mieście przez ponad 40 lat i służył jako wolontariusz przez 35. Jego współwolontariusze pojawili się w jasnożółtych kamizelkach i opowiadali o poświęceniu Marka na rzecz rodziny i społeczeństwa. To był niesamowity hołd.

Ćwicz się w okazywaniu wdzięczności. Moja mama ostatnio powiedziała, że „Utrata Marka była jak nabój przechodzący przez samo serce.” I muszę przyznać, że sinusoida żałoby nie zawsze czyni mnie szczęśliwą. Jednakże jestem pełna pewnego rodzaju wdzięczności, ponieważ miałam tatę, na którego mogłam liczyć. Był zawsze przy mnie, aby mnie słuchać, przytulać i przypominać mi, że relacje międzyludzkie są ważniejsze niż przedmioty, błyskotliwa kariera czy wanna pieniędzy. Więc kiedy zaczynam się smucić, chwytam za pamiętnik i robię listę rzeczy, za które jestem wdzięczna. Ćwiczenie się we wdzięczności jest jednym ze sposobów, w który radzę sobie z utratą.

Odnajdywanie szczęścia dzięki żałobie. Bycie świadkiem, jak zdrowie Marka zapada się i następującej wskutek tego utraty, sprawiło, że przemyślałam jak i gdzie prowadzę swoje życie. Ostatnio mój mąż i ja postanowiliśmy wrócić w dawne strony, by być bliżej rodziny, co uczyniło obu nas szczęśliwszymi. Życie jest zbyt krótkie, by być tak daleko od ludzi, których kocham.

Ponad wszystko cieszę się, że Marek był moim tatą. Był częścią mojego życia przez ponad 20 lat i jestem ogromnie wdzięczna, że spędziłam z nim tyle czasu i że nauczył mnie tylu wartościowych lekcji. Jedną, która zawsze jest w mojej głowie, jest…

Zważaj na ludzi w swoim życiu, ponieważ relacje międzyludzkie są jedynym prawdziwym skarbem. Powiedz kochanym osobom, ile dla ciebie znaczą. Napisz list, zadzwoń, wyślij maila. Nie czekaj. Okaż dziś swoją miłość.