Kiedy klient reaguje negatywnie na troskę wobec siebie

Autor Russ Harris | Źródło
Tłumaczenie Bartosz Kleszcz

Antoni skrzywił się z grymasem. Wielki, muskularny policjant, skrzyżował ręce mocno na piersi. „Nie wciskaj mi tego hipisowskiego gówna!” warknął. Żona Antoniego, Kasia, namawiała go na spotkanie ze mną, a on miał o to pretensje. Kilka tygodni wcześniej dziecko Antoniego, Zosia, zmarło na zespół nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS). On i Kasia byli zdruzgotani, ale oboje w różny sposób radzili sobie z żałobą.

Kasia zwracała się do przyjaciół i rodziny, wyrażała swoje uczucia, pozwalała sobie na płacz i przede wszystkim dbała o siebie. W przeciwieństwie do niej Antoni odcinał się od wszystkich i spędzał każdy wieczór przed telewizorem, niewiele mówiąc oraz pijąc. Kiedy Kasia próbowała porozmawiać z nim o ich stracie, bólu serca i cierpieniu, Antoni wpadał w złość i zamykał się w sobie.

Pomimo swojej niechęci do mnie, Antoni bardzo troszczył się o Kasię i chciał, aby wszystko było lepiej. Szybko zauważył, że jego zachowanie było w dużej mierze próbą ucieczki od bólu. Kochał swoją pracę, a w ciągu dnia oddawał się jej bez reszty i przeważnie zapominał o swojej stracie. Ale nie w domu. Wszystko tam przypominało mu o małej Zosieńce, a zwłaszcza jego żona. A z tymi przypomnieniami przyszedł ból, jakiego nigdy nie znał. Picie, odmawianie rozmowy, siedzenie przed telewizorem: te zachowania dały mu trochę ulgi od tego strasznego bólu, ale kosztem jego relacji z żoną.

„Jestem pieprzonym dupkiem” – powiedział. „Powinienem być tam dla niej, ale nie jestem. To jest po prostu, to jest po prostu… nie chcę, kurwa, o tym myśleć. To jest zbyt, to jest po prostu zbyt…ah, jestem taki kurewsko słaby. Jestem żałosny.”

„Jesteś całkiem dobry w karceniu samego siebie,” powiedziałem.

 „Tak, cóż, zasługuję na to, prawda?”

 „I czy to całe karcenie siebie pomaga ci poradzić sobie z sytuacją?”

 „Co o tym myślisz?” zapytał sarkastycznie. „Oczywiście, że nie”.

 „Więc” powiedziałem, „biorąc pod uwagę, że to tak naprawdę nie pomaga, czy byłbyś otwarty, aby spróbować czegoś innego?”

 Antoni spojrzał na mnie podejrzliwie. „Na przykład czego?”

 „Na przykład bycia życzliwym dla siebie”.

 „Nie wciskaj mi tego hipisowskiego gówna!” warknął.

 „Wiesz, to dość powszechna reakcja” – powiedziałem. „Wielu ludzi czuje się niekomfortowo z tym pomysłem.  Zastanawiam się tylko, czy jeśli zadam ci pytanie, dasz mi szczerą odpowiedź?”.

 Wzruszył ramionami. „Jasne.”

 „Ok. Załóżmy, że podróżujesz z przyjacielem. Jest to trudna i niebezpieczna podróż, a wszelkiego rodzaju straszne rzeczy ciągle się dzieją. Naprawdę walczysz o to, by dalej iść.”

 Antoni przesunął się niewygodnie na swoim krześle.

 „Teraz,” kontynuowałem, „kiedy dalej podróżujesz, jakiego rodzaju przyjaciela chcesz mieć przy sobie – przyjaciela, który mówi: 'Ach, zamknij się! Przestań jęczeć. Przestań być takim słabeuszem. Zaciśnij zęby i radź sobie, ty duży mięczaku!”? Czy może chcesz przyjaciela, który mówi: „To jest prawdziwe gówno. Ale jesteśmy w tym razem. Wspieram cię i jestem z tobą na każdym kroku.”

 Antoni oczyścił gardło. „Cóż, oczywiście to drugie,” powiedział.

„Więc, jakim przyjacielem jesteś dla siebie?” zapytałem. „Jesteś bardziej jak ten pierwszy czy drugi?”

***

Powyżej znajduje się zredagowany fragment When Life Hits Hard, mojej nowej książki samopomocowej na temat terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) dotyczącej żalu i straty. Współczucie dla samego siebie – uznanie, że odczuwasz ból i zrobienie czegoś miłego i troskliwego, aby złagodzić swoje cierpienie – jest główną częścią modelu ACT i potężną interwencją w przypadku każdej formy poczucia straty. Niestety, wiele osób początkowo odrzuca, a nawet kwestionuje współczucie dla samego siebie. Mogą uważać, że jest to słodkie, górnolotne, fantazyjne, new age’owe, hipisowskie lub wzruszające. Niektórzy postrzegają je jako psychobełkot lub praktykę religijną. Inni uważają to za groźne lub wywołujące niepokój. Mężczyźni mogą postrzegać je jako „zniewieściałe” lub „niemęskie”. A – pomijając płeć – wielu ludzi postrzega to jako „słabość”, „miękkość”, „użalanie się nad sobą”, „pobłażanie sobie”, „niezajmowanie się swoimi problemami” lub upiera się, że „nie zasługuję na to”. 

Cóż, jak mówi przysłowie, przezorny zawsze ubezpieczony. Przyjrzyjmy się zatem niektórym z najczęstszych zastrzeżeń, jakie nasi klienci mogą mieć wobec współczucia dla samego siebie i jak możemy na nie odpowiedzieć. Oczywiście, traktuj wszystkie te sugestie z przymrużeniem oka i modyfikuj je lub przystosowuj do swojego sposobu pracy i mówienia. I pamiętaj, że zanim użyjemy którejkolwiek z tych odpowiedzi, zawsze najpierw musimy znormalizować i potwierdzić negatywną reakcję klienta. Możemy również chcieć zbadać, w jaki sposób reakcja ta jest zasadna, jeśli spojrzymy na wcześniejszą historię życia klienta, jego pochodzenie rodzinne, dzieciństwo, wychowanie, kulturę, zawód (i być może również wcześniejsze negatywne doświadczenia z terapią lub samopomocą).

Zastrzeżenie #1: To jest religijne/hipisowskie/New Age!

Odpowiedź: Możemy przyznać, że tak, istnieją religijne praktyki współczucia dla samego siebie i tak, przez lata jego zalety były często podkreślane przez hippisów i New Agersów. Czasy jednak się zmieniają, a współczucie dla samego siebie jest teraz mocno zakorzenione w świecie zachodniej nauki. Wielu poważanych naukowców zbadało korzyści płynące z samowspółczucia (bez żadnych elementów religijnych) i odkryło, że jest ono pomocne w leczeniu szerokiego zakresu problemów – od lęku i depresji po żałobę i traumę.

Zastrzeżenie #2: To jest słabe lub "niemęskie"!

Odpowiedź: Moglibyśmy najpierw zbadać jakiś warunek tego pytania: „Gdyby ktoś, kogo kochasz, odczuwał wielki ból, naprawdę cierpiał, w sposób podobny do ciebie – co byś powiedział lub zrobił?”. Kiedy już uzyskamy odpowiedź, możemy następnie zapytać: „A czy byłoby to „słabe” (lub „niemęskie”), gdyby pan to zrobił?”. Klient prawie na pewno odpowie „nie”. Możemy więc zastanowić się: skoro nie ma nic słabego (lub niemęskiego) w byciu życzliwym dla ukochanej osoby w wielkim bólu, czyż nie jest tak samo, gdy jesteśmy życzliwi dla samych siebie?

Zastrzeżenie nr 3: To nie jest zajmowanie się prawdziwymi problemami!

Odpowiedź: Możemy podzielić się faktem, że „Badania mówią, iż współczucie dla samego siebie faktycznie pomaga nam radzić sobie z naszymi problemami. Pomaga nam się przeorganizować i naładować baterie, dzięki czemu mamy motywację i energię do podjęcia skutecznych działań.”

Zastrzeżenie nr 4: To jest samobiczowanie! Jaki jest pożytek z użalania się nad sobą?

Odpowiedź: Ten zarzut pojawia się, gdy ludzie mylą współczucie dla siebie z użalaniem się nad sobą. Możemy wyjaśnić: „Użalanie się nad sobą jest zupełnym przeciwieństwem tego, o czym tu mówimy. To nadmierne zaabsorbowanie własnymi kłopotami, pogrążanie się w nich bez robienia czegokolwiek praktycznego, by sobie pomóc lub rozwiązać problemy. To zupełnie co innego niż strategie, które sugeruję, gdzie szybko uznajesz swój ból – bez użalania się nad sobą, bez pogrążania się w nim – a następnie robisz coś praktycznego, aby go złagodzić.”

Zastrzeżenie #5: Nie mam na to czasu; muszę zająć się rodziną.

Odpowiedź: Możemy zapytać klienta: „Czy leciałeś kiedyś samolotem? Pamiętasz ostrzeżenie: zawsze najpierw zakładaj własną maskę tlenową, zanim zaczniesz udzielać pomocy innym? To dlatego, że jeśli nie założysz swojej maski w ciągu około trzydziestu sekund, zemdlejesz i nie będziesz mógł nikomu pomóc. Pomyślcie więc o tym, jak o założeniu swojej maski tlenowej, dzięki czemu będziecie mogli radzić sobie znacznie lepiej, a także troszczyć się o innych.”

Zastrzeżenie #6: To jest po prostu "poddanie się". To nie jest radzenie sobie z problemami!

Odpowiedź: Właściwie możemy to wyjaśnić. Współczucie dla samego siebie pomaga ci iść dalej zamiast się poddawać i daje ci siłę, abyś faktycznie poradził sobie ze swoimi problemami. Możemy powiedzieć coś w stylu: „Do rozwiązywania problemów i planowania działań przejdziemy później; najważniejsze jest, abyśmy mieli energię i siłę do zrobienia tego, co musi być zrobione”.

Zastrzeżenie #7: To jest samolubne!

Odpowiedź: Niektórzy ludzie opierają się współczuciu dla samego siebie, ponieważ myślą, że jest ono samolubne lub samowystarczalne. Warto więc ponownie poprosić ich o przyjęcie innej perspektywy. Możemy zapytać: „Gdyby twój najlepszy przyjaciel zmagał się z naprawdę trudnym okresem, czy nie wsparłbyś go i nie pomógłbyś mu przez to przejść? A jeśli przyjąłby twoją pomoc i życzliwość, czy osądziłbyś go jako samolubnego lub egoistycznego?”. Klienci niezmiennie odpowiadają „nie”, więc możemy wtedy delikatnie i uprzejmie podkreślić ten podwójny standard i przejść do sugestii: „Jeśli twój przyjaciel zasługuje na życzliwość i troskę w czasie, gdy tego potrzebuje, to ty z pewnością też”.

Zastrzeżenie #8: Nie zasługuję na to!

Odpowiedź: Ten rodzaj reakcji jest bardzo częsty u klientów z głęboko zakorzenioną nienawiścią do samego siebie (która często jest związana z traumatyczną przeszłością). Zazwyczaj wskazuje ona na potrzebę zmiany podejścia i bezpośredniej pracy z narracjami klienta dotyczącymi samoosądzania. (W modelu ACT robimy to poprzez proces zwany „defuzją poznawczą”).

Nie jest to w żadnym wypadku wyczerpująca lista wszystkich możliwych barier dla współczucia do samego siebie, ale obejmuje wiele z tych najbardziej powszechnych. Jak widać, często przydatne jest zadawanie pytań, które pomagają klientom zmienić perspektywę i zastanowić się, jak oni sami traktowaliby innych lub jak oczekiwaliby od innych, gdyby role się odwróciły. Aby zobaczyć jak to wyglądało w przypadku Antoniego, oto kolejny krótki fragment książki:

„Dobra, rozumiem o co ci chodzi” – powiedział Antoni. „Ale nie wydaje mi się, żebym mógł robić takie rzeczy. Jako gliniarz, uczysz się to znosić.”

Przytaknąłem. „Tak, twoje domyślne ustawienie jest jak ten pierwszy przyjaciel: „Zaciśnij zęby i radź sobie. Przestań się nad sobą użalać bo nikogo to nie obchodzi!”.

Antonii przytaknął. „Tak to mniej więcej wygląda”.

„Ale jeśli córka twojego najlepszego przyjaciela właśnie umarła, to nie jest to, co byś mu powiedział, prawda?”.

„Nie, oczywiście, że nie!”

„Co byś mu powiedział?”

„Ach, Jezu! Nie miałbym, kurwa, pojęcia!”.

„Cóż, pomyśl tylko o tym. Zazwyczaj, kiedy ludzie bardzo cierpią, chcą usłyszeć dwie rzeczy: (1) 'Widzę, że cierpisz’; i (2) 'Jestem tu dla ciebie.’ Więc jak byś to powiedział własnymi słowami?”

Antoni pomyślał przez chwilę, po czym powiedział łagodnie: „Chyba powiedziałbym: 'To jest naprawdę pieprzone gówno, człowieku. To jest najgorsze. Nikomu nie powinno się to przytrafić. Zwłaszcza tobie. Jestem tu dla ciebie… czegokolwiek potrzebujesz…” W tym momencie jego głos się załamał. Maska twardego policjanta zniknęła, a w jego oczach pojawiły się łzy. Jak większość z nas, Antoni wiedział jak być współczującym dla innych, ale zmagał się z byciem współczującym dla samego siebie.

Przesłanie

Negatywne reakcje na współczucie dla samego siebie nie są rzadkością. Kiedy więc się pojawią, należy je znormalizować i uprawomocnić, a następnie delikatnie pomóc klientowi zmienić perspektywę.

Russ Harris