Niespodziewane antidotum na prokrastynację
Przetłumaczyła Danuta Kowalska
Źródło link
Wczesny ranek, piesza wycieczka po kalifornijskim Malibu. Udałem się na plażę, gdzie usiadłem na skale i obserwowałem surferów. Podziwiałem tych odważnych mężczyzn i kobiety, którzy wstają przed świtem. Wytrzymują lodowatą wodę, wiosłuję przez wzburzone fale, a nawet ryzykują atak rekina. Wszystko to po to, żeby, być może, przeżyć epicką przygodę.
Po jakimś kwadransie łatwo można było odróżnić surferów, dzięki ich stylowi surfowania, radzeniu sobie z deską, ich umiejętnościom i ich swawolności.
Jednak tym, co naprawdę mnie uderzyło, była jedna ich wspólna cecha. Bez względu na to, jak dobrzy byli, jak doświadczeni, jak powabni na fali, każdy surfer kończył swoją przejażdżkę w ten sam sposób: przez upadek.
Niektórych upadek bawił, podczas gdy inni desperacko usiłowali go uniknąć. I nie wszystkie upadki były błędami – niektórzy wpadali do wody tylko kiedy ich fala gasła, a przejażdżka kończyła się.
Najciekawszym wydało mi się, że jedyną różnicą pomiędzy błędem a wygaśnięciem fali był element zaskoczenia. We wszystkich przypadkach surferzy lądowali w wodzie. Nie ma innego sposobu na zakończenie przejażdżki.
Dało mi to do myślenia: co by było, gdybyśmy wszyscy żyli jak surferzy na fali?
Odpowiedzią, która wciąż wracała do mnie, było to, że częściej podejmowalibyśmy ryzyko.
Ta ciężka rozmowa z szefem (lub pracownikiem, czy też kolegą, partnerem, partnerką, małżonkiem, małżonką), której tak unikasz? Podjąłbyś ją.
To przedsięwzięcie (albo artykuł, książka, e-mail), które wciąż odkładasz? Wzięłabyś się za nie.
Ten nowy interes (albo produkt, strategia sprzedaży, inwestycja), który wciąż analizujesz? Zacząłbyś go rozwijać.
A kiedy upadniesz – bo jeśli podejmiesz ryzyko, upadniesz – znów wrócisz na deskę i będziesz wiosłować z powrotem na falę. To właśnie zrobił każdy z suferów.
Dlaczego więc nie żyjemy w ten sposób? Dlaczego nie zaakceptujemy upadku, nawet jeśli to porażka, jako części przejażdżki?
Ponieważ boimy się odczuwać.
Pomyśl o tym: we wszystkich tego typu sytuacjach nasz największy lęk wynika z obawy, że poczujemy coś nieprzyjemnego.
Co jeśli przeprowadzasz tę przerażającą rozmowę, której unikałeś bądź unikałaś, i związek się zakończy? Będzie bolało.
Co jeśli zrealizujesz koncepcję biznesową i stracisz pieniądze? Poczujesz się okropnie.
Co jeśli przedłożysz wniosek i zostaniesz odrzucony? Poczujesz się strasznie.
Co istotne często nasze obawy nie pomagają w uniknięciu takich uczuć, tylko zwyczajnie podporządkowują nas im na boleśnie długi czas. Odczuwamy, jak prokrastynujemy, frustrujemy się albo jak więżą nas relacje. Znam związki, które boleśnie ciągnęły się przez wiele lat tylko dlatego, że nikt nie chciał powiedzieć, że cesarz jest nagi. Podejmowanie ryzyka i upadek nie jest czymś, czego należy unikać. To coś, co trzeba doskonalić. Jak?
Poprzez doświadczenie.
Zdobywa się je podejmując ryzyko, dopuszczając do siebie różne uczucia, uświadamiając sobie, że cię to nie zabiło, a potem wraca się na deskę i wiosłuje z powrotem na falę.
Podejmij tę trudną rozmowę. Posłuchaj bez zaprzeczania, kiedy twój kolega cię krytykuje. Nazwij cesarza nagim. Zostań odrzucony, odrzucona.
Następnie poczuj to wszystko. Poczuj przewidywane ryzyko. Poczuj skurcz przed podjęciem ryzyka. Następnie, w trakcie jego podejmowania i potem, weź głęboki oddech i też to poczuj.
Oswoisz się z tego typu uczuciami i, wierz mi lub nie, polubisz je. Nawet te, o których myślisz jako o nieprzyjemnych. Dlatego właśnie, że odczuwanie jest tym, dzięki czemu wiesz, że żyjesz.
Znasz to uczucie, które nadchodzi, kiedy zrobi się lub powie coś niestosownego? Jak odwracasz się i niemal wykrzywiasz z zawstydzenia? Następnym razem, gdy tak się stanie, daj sobie chwilę, aby naprawdę to poczuć.
Kiedy to zrobisz, uświadomisz sobie, że nie jest to takie złe. Może przyznasz „Nie wiem, dlaczego to powiedziałem/powiedziałam” i przeprosisz. Potem może oboje zaśmiejecie się z tego. Albo rozpoczniesz konwersację, której unikałeś przez lata, świadomy lub świadoma tego, że musi się odbyć.
Wkrótce nie będziesz się bać niczego. Zaczniesz działać jak wszyscy ci odważni poranni surferzy. Obudzisz się przed świtem i zanurkujesz w te wszystkie przerażające konwersacje i kłopotliwe przedsięwzięcia. Podejmiesz ryzyko, które wcześniej cię przerażało.
A potem wstaniesz i zrobisz to znowu.