Świadome Ja oraz zmiana perspektywy: Teoria ram relacyjnych i samoświadomość

Autor Ian Tyndall | Źródło
Tłumaczenie Bartosz Kleszcz

Nic osobistego

Katarzyna otrzymuje negatywną informację zwrotną ze strony przełożonej – jej praca nie spełnia wymaganych standardów. Wywołuje to u niej silny dyskomfort, a wskutek tego, zamiast nauczyć się czegoś z tej wymiany zdań, Katarzyna skupia się na tworzeniu spójnej narracji o tym, jak bardzo jej przełożona nie ma racji i jak bardzo nie widzi, ile ona wnosi.

Nie musi jednak tak być. Jeśli ktoś nie patrzy wyłącznie przez pryzmat osobistych przeżyć, wówczas uczy się dostrzegać w bardziej klarowny sposób, co właściwie dzieje się przed jego lub jej oczami. Wykorzystywana w ramach tego procesu umiejętność spojrzenia na coś z różnych perspektyw stanowi przez to podstawowy element zarówno naszych relacji z innymi, jak i z samym lub samą sobą. Trzeba przyznać, że nie jest to typowy temat podejmowany w dziedzinie analizy zachowania. Jednakże niedawne postępy w rozumieniu umiejętności zmiany perspektywy oraz rozwoju poczucia Ja pozwalają przełożyć tę wiedzę na rozumienie takich złożonych zachowań jak branie czegoś mocno do siebie, w bardzo osobisty sposób.

Cytując Skinnera, “Zachodzi różnica pomiędzy samym zachowywaniem się, a opisywaniem tego, że ktoś się w jakiś sposób się zachowuje, albo wyjaśnianiem powodów czyjegoś zachowania.” W tym samym temacie teoria ram relacyjnych uczy, że “poczucie Ja nie jest po prostu zachowywaniem się jakoś jako odruch, reakcja na własne zachowanie, ale raczej musimy rozumieć Ja jako zachowanie werbalne, funkcjonujące w relacji do własnego łańcucha działań.” Przykładowo, ja podczas pisania tego tekstu potrafię zauważyć różnicę między samym pisaniem a ocenami i opisami efektu tego działania zasiedlającymi moje myśli. Technicznie rzecz biorąc, nawet inne zwierzę może nauczyć się, aby w reakcji na własne zachowanie reagować w jakiś sposób. A jeśli byłaby to papuga, można ją jeszcze nauczyć mówić czegoś w rodzaju “Ja przycisk przycisnąć”. Jednakże papuga nie reaguje werbalnie. Nie ma poczucia Ja, które jest owocem zjawiska zwanego ramowaniem relacyjnym – werbalnego bycia w relacji do własnego działania.

Ja, jako człowiek, jestem w stanie podjąć dyskusję na temat tego, że napisałem ten tekst, oraz że zrobiłem to, aby pokazać, jak z behawioralnej perspektywy działa poczucie Ja. Jestem w stanie złożyć pewien raport z mojego własnego zachowania. Tego rodzaju kompleksowe reagowanie na własne działanie możliwe jest dzięki specyficznie ludzkiej umiejętności – ramowaniu relacyjnemu. Nawet jednak bez RFT, cofając się do samego Skinnera i nie odwołując się do nikogo i niczego innego, można dostrzec w tym behawioralnym ujęciu coś głęboko ważnego i zarazem ujętego dość oszczędnie. Mianowicie, Skinner pisał o tym, że kiedy społeczność aranżuje odpowiednie warunki do tego, by dana osoba uzyskiwała możliwość nadawania wyrazu swemu wewnętrznemu lub zewnętrznemu światu, wówczas umożliwia to szczególny rodzaj zachowania, który zwiemy nabywaniem wiedzy. Samoświadomość jest aspektem takiej wiedzy – to zdolność do reagowania za pomocą słów, języka na własne zachowanie.

Nasze poczucie Ja rozwija się przez uczenie się relacji odróżniania swego „ja” od cudzego „ty”. Oprócz tego w toku dziecięcego rozwoju uczymy się, że możemy patrzeć z perspektywy teraz i tutaj, która jest czymś innym niż wtedy oraz tam. Takie abstrakcyjne ujmowanie pozwala nam stopniowo coraz lepiej opisywać nasze Ja w kategoriach tego, kim jesteśmy, czego nie lubimy, jak preferujemy się zachowywać. Ale gdyby nie było innej osoby jako punktu odniesienia dla opisu swego Ja, takie kategorie jak „mądrzejsza”, „bardziej zabawna”, „brzydsza” nie istniałyby. Tak jak nie ma niczego większego bez czegoś mniejszego, tak nie ma „ja” bez możliwości porównania się z „ty”. Może brzmieć to dziwnie, ale zastanów się przez moment. Gdyby oprócz ciebie nie było nikogo, od kogo byłbyś mądrzejszy lub była mądrzejsza? Umiejętność spojrzenia na własne doświadczenie w kontraście do cudzego stanowi jeden z nieodłącznych elementów w rozwoju poczucia Ja.

Nie dziwi zatem, że kiedy usłyszymy coś nowego na temat innych, to jako ludzie mamy tendencję do odnoszenia tych rzeczy także do siebie. Szacujemy, co to znaczy na nasz temat, a także jak to lokuje nas w szerszym kontekście znanego nam świata. Taka zdolność niejednokrotnie pełni bardzo adaptacyjną rolę, ale równie często prowadzi w przeciwnym kierunku. Wracając do przykładu Katarzyny, w obliczu wyzwań wynikających z niesatysfakcjonujących sytuacji międzyludzkich, wartościowe może być skupienie się na sobie i swojej osobistej odpowiedzialności, bez przesadnego odnoszenia tego do relacji z drugą osobą. Potrafi to jednak być dość bolesnym procesem. Gdyby po otrzymaniu negatywnej informacji zwrotnej Katarzyna choćby dostroiła się do swej cielesnej reakcji i ujrzała tam wstyd i poczucie winy związane z brakiem przyłożenia się do pracy, miałaby wówczas większe szanse na skorygowanie swojego podejścia. Sednem problemu jest więc to, że kiedy coś się dzieje, odnosimy to automatycznie do swojego Ja i próbujemy to połączyć w sensowną całość. Kiedy podczas skupiania się na sobie wyłaniają się nieprzyjemne emocje, możemy przeinaczać lub gorączkowo bronić własnego punktu widzenia, aby tylko uniknąć niekomfortowego uczucia. Jeśli mielibyśmy wyćwiczoną zdolność do spoglądania także z mniej „osobistej” perspektywy, interpretacja danej sytuacji zachowywałaby więcej klarowności i byłaby bardziej pomocna. Tyczy się to tak sytuacji bezpośrednio dotykających nas samych, jak i tych związanych z cudzym zachowaniem, jako że także wtedy perspektywa Ja stanowi istotny punkt odniesienia.

Załóżmy bowiem, że w historii życia Katarzyny mamy zdradę męża, coś niosącego znaczący ból emocjonalny. Taka osoba ma większą tendencję do ostrej reakcji po ujawnieniu przez jej bliską przyjaciółkę, że jej samej przydarzył się romans na boku. W rzeczy samej, nie musimy nawet mieć w swoim życiorysie takiej bezpośrednio przeżytej sytuacji, aby dowiadując się o czyjejś zdradzie samemu się poczuć zatroskanym o swoje dobro. Jeśli odnosimy „romans” do terminu „zdrada”, a z terminu „zdrada” nauczyliśmy się w toku socjalizacji wywodzić różne negatywne określenia, wówczas słysząc o czymś romansie możemy automatycznie włączyć własne obrony i zareagować na kogoś w bardzo silny sposób.

Warto wspomnieć tutaj, że z behawioralnego punktu widzenia Ja stanowi działanie (werbalne reagowanie na własne zachowanie), a nie jakiś namacalny byt. Stąd wydaje się być bardziej właściwym, aby w ramach tej tradycji mówić o czasowniku, o „przyjmowaniu perspektywy Ja” (ang. selfing), a nie o rzeczowniku „Ja”. Można to zatem ująć tak, że gdybyśmy nie byli aż tak pochłonięci przyglądaniem się światu przez pryzmat własnego Ja, wówczas łatwiej byłoby nam obserwować zachowanie innych. Nie jesteśmy jednak w stanie nigdy tego osiągnąć w 100%. Co jest zatem możliwe? Możemy poszerzyć nasze poczucie Ja przez rozwój umiejętności elastycznego korzystania z różnych perspektyw. Jedną z nich jest świadomość, że nie jestem swoim doświadczeniem, a jego świadkiem, obserwatorem. Taka perspektywa może pomóc mi przyjąć pozycję pewnego dystansu wobec moich wewnętrznych treści psychicznych, a zamiast tego stać się bardziej przejrzystym świadkiem tak własnego zachowania (wliczając w to myślenie, czucie…), jak i zachowania innych osób.

Ian Tyndall