Nie gram w to
Przetłumaczył Bartosz Kleszcz
Źródło link
Kiedy moja najmłodsza córka Noelle staje przed wyzwaniem, jaką stawia jej czasem jedna z jej starszych sióstr, aby wzięła udział czymś, w co wie, że nie wygra, odpowiada „Nie gram w to”.
Myślałem o tym wczoraj, kiedy chodziłem po mieście, pełnym reklam i sklepów, pełnym ludzi kupujących rzeczy.
Gra się nami w grę. Przemysł reklamowy – oraz korporacje, które sprzedają nam za pomocą reklam przedmioty – znalazł niezliczone ilości sposobów, aby nas ograć… i wygrywa.
Każda zapowiedź filmu wyświetlona przed główną projekcją jest reklamą, której oczekują ludzie, chętnie dodając ów produkt (film) do ich psychicznych kolejek rzeczy do obejrzenia w przyszłości. Bez znaczenia, jak ten film jest pusty, bez znaczenia, jak wiele razy widzieliśmy go dotychczas w różnych formach.
Każdego razu, kiedy Apple wydaje nowy produkt (nowy Air! OSX Lion! nowy iPad i iPhone!), niecierpliwie mamy ochotę położyć na nich swoje ręce, z gotowością czekając w kolejce na okazję, aby zapłacić częścią naszego życia – czasu spędzonego zarabiając pieniądze, które sprostają cenie produktu.
Mógłbym tak wymieniać cały dzień i w istocie każdy z nas gra cały dzień w tę grę.
Lub zamiast tego możemy zwyczajnie odpowiedzieć “Nie gram w tę grę”. Ponieważ szczerze mówiąc nie ma sposobu na to, abyśmy mogli ją wygrać.
Nie musimy wierzyć, że Apple czyni nasze życie lepszym, bardziej cool, piękniejszym. Nie musimy oglądać filmów z Harrym Potterem (ostatni był dość kiepski) lub każdego ukazującego się hitu. Nie musimy wierzyć, że Victoria’s Secret i H&M uczynią nas bardziej sexy lub że potrzebujemy SlimFastu i herbatek odchudzających, aby być szczuplejszym lub szczuplejszą, że potrzebujemy dizajnerskich wód lub kawy ze Starbucksa lub Marsów dla zdrowia i krzepy, lub że potrzebujemy Lecha i Tyskiego do zabawy (i wyrywania dziewczyn).
Nie musimy w to grać. Zamiast tego żyjmy: wszystko niezbędne do tego jest tak czy inaczej prawie za darmo.